niktt niktt
676
BLOG

Tak stary jak katedra w Bradze

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Braga to portugalska Częstochowa. Kiedy się w niej znaleźliśmy nie było jeszcze nieznośnie gorąco. Ale z upływem czasu upał narastał i powoli stawał się trudny do zniesienia. Wręcz porażał. Słońce w zenicie zniewala totalnie, czyni obojętnym na wszystko to co otacza, pozbawia wszelkiej odrębności, a nawet tożsamości. Jednak mimo upału zdołaliśmy nie utracić optymizmu i po Bradze wędrowaliśmy niestrudzenie.

W mieście, ponoć niezwykle konserwatywnym i ultrakatolickim, na jednej ze sklepowych wystaw, sąsiadującej z dewocjonaliami, zauważyłem wyeksponowane fajansowe fallusy. Świadczyć to może o niezbadanych zawiłościach ludzkiej duszy i o jej nieokiełznanym seksualizmie, pomimo setek lat katolickiej pruderii.

Miasto pełne jest pielgrzymów. W informacji turystycznej, do której bez trudu trafiamy, mają nawet plan miasta po polsku! Szok! Widać pielgrzymi z Polski bywają tu częstymi gośćmi.

Dużo budowli barokowych, pałaców, kościołów, których wcześniejsze kamienne powłoki przykryto ozdobami baroku. Idziemy główną ulicą w kierunku katedry. Napotykamy świetny duet skrzypaczki i wiolonczelistki – grają Bacha. Słuchamy! Jest tak nastrojowo, że aż mam dreszcze. Dziewczyny są niebrzydkie, muzyka piękna, czas doniosły. Coś się właśnie kończy, coś zaczyna.

Dziś są moje urodziny.

Obok katedry skrzypaczka. Samotna. Strasznie aktywna. Porusza się zbyt nachalnie, jakby dodatkowo wspomagała wysiłki dokonywane przy pomocy smyczka. Ale gra nieźle. Grażynka jednak twierdzi, że kiepsko.

W katedrze jest msza. Jest pełna wiernych. Przy drzwiach stoją ponurzy faceci w liberii z akselbantami. Niezbyt wysocy, o zaciętych ustach i o twarzach niespecjalnie rozgarniętych. To są ichniejsi chrystusowi rycerze. Ciekawe, że Chrystus na swych rycerzy tak często dostaje ewidentnie słabo rozgarniętych facetów.

No więc ci rycerze pilnowali abyśmy nie przekroczyli niewidzialnej linii, za którą wierni właśnie słuchali wrzeszczącego kaznodziei. A wrzeszczał on okrutnie! Niczego nie zrozumieliśmy, bo chwała Bogu wrzeszczał po portugalsku. Ponieważ nie wpuszczono nas do katedry poszliśmy w tym czasie zwiedzić katedralny skarbiec. Wejście po 3 E.

A w katedralnym skarbcu, jak to w katedralnym skarbcu. Pycha człowiecza kosztownie przebrana. Szaty liturgiczne sprzed wielu lat ociekające złotem i wysadzane drogimi kamieniami. Pastorały ze złota, święte księgi oprawione w wysadzane szlachetnymi kamieniami okładki, itd. Wszystko co można tu obejrzeć epatuje niepohamowanym przepychem. A do tego liczne ampułki z krwią różnych świętych, święte chrząstki, kostki, kawałki czaszki, zęby i włosy w srebrnych i złotych szkatułkach. Poza kunsztem rzemieślnika, cóż można o tym powiedzieć? Szaty i kubrak króla Jana zdarty z jego truchła po stuleciach, aby pokazać gawiedzi nikły ornament i zarys kroju sprzed lat. Nie wiem co o tym sądzić, lecz chyba sądzić zbyt dobrze nie sposób!

Upał nie do wytrzymania! Usiedliśmy na chwilę dla odpoczynku na kamiennym murku tak samo do czerwoności rozgrzanym jak reszta Bragi. W kawiarni w bocznej uliczce łapiemy chwile oddechu pijąc zimny pomarańczowy sok. Lepiej!

Postanawiamy więc jeszcze raz spróbować wejść do katedry, bo nawet długa msza nie trwa przecież wiecznie. Może kaznodzieja już skończył i zwolnił swych przestraszonych słuchaczy.

Idziemy zatem! I wchodzimy! Po awanturującym się księdzu ani śladu. I po chrystusowych wojownikach też. Wnętrze katedry dostojne, ciche i zastanawiające – od romańszczyzny po barok. Z przewagą baroku utkanego na kamiennej osnowie. W katedrze panuje półmrok. Jest prawie pusta, lecz w powietrzu wyczuwa się jeszcze oddechy wiernych, co modlili się tutaj przed chwilą podczas zakończonej właśnie mszy. Słychać szepty zwiedzających, czasem cichy szmer robionej fotografii. Zachwycające są katedralne organy. Na krótką chwilę ktoś uruchomił piszczałki testując ich możliwości. Najpierw jedną, dźwięk trwa długo, potem drugą, też brzmi długo i przeciągle, a potem trzecią. I oto nagle wybucha kaskada dźwięków. I wtedy wszystko w starej katedrze ożywa, wręcz drga, porusza się. Ożywają i drgają nie tylko śmiesznie powyginane barokowe postaci, te zmyślnie złocone ornamenty i dekoracje, lecz drży też ponura, kamienna opoka, na której tę prastarą katedrę posadowiono. Bo w Portugalii mawia się, że jeżeli ktoś jest bardzo stary, naprawdę bardzo stary - to jest on tak stary, jak stara jest katedra w Bradze.


Zobacz galerię zdjęć:

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości